niedziela, 8 września 2013

.

Znów się pogubiłam. Mogłabym napisać pracę magisterką z gubienia się w życiu. Budujesz coś i nagle trach. Patrzysz tylko jak wszystko, co stworzyłeś leży w milionach części pod Twoimi stopami. Bywają takie dni, gdy mam ochotę zwyczajnie rzucić wszystko ze szczytu jakiejkolwiek góry, a na koniec sama skoczyć w nadziei, że wiatry będą pomyślne. Uzewnętrzniam się jak smarkata. Zobaczcie moje trzewia. Wybebeszę cały tułów, a na koniec położę wątrobę na pniu. Dźgajcie ile wlezie. Noże naostrzyłam już swoją lekkomyślnością.
Mimo wszystko... wbrew temu co piszę... jakaś siła, coś co zawsze gdzieś we mnie siedzi nakazuje mi iść naprzód. Jakby pierwotny instynkt. Jestem wojownikiem życia. Wojuję z losem i przeznaczeniem. Z wiadomym wynikiem rzecz jasna. Wszyscy wiedzą jak kończą romantycy. Przecież mam doskonałą świadomość tego, że powinnam zgrać się z naturą. Pozwolić losowi pociągnąć mnie we właściwe miejsce. Natomiast JA mimo wszystko wciąż miotam się na każdy możliwy sposób. Nie chcę siedzieć i czekać. Nie chcę. Chcę teraz, zaraz.... już. Po swojemu, po trupach. Tylko do czego? Do czego, dziecinko? I z kim wojujesz? Z kim wojujesz, maleństwo? Po co się miotasz? Po co się miotasz, cukiereczku?


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

prosta.

Rozpiera mnie frustracja. Chciałabym opowiedzieć nas całemu światu. Chciałabym, żeby żadna jego część pominięta nie została w naszej miłości. Chciałabym. Chciałabym z Tobą ciągle i bez przerwy. Oddychać Tobą. Uśmiechać się Tobą. Patrzeć Tobą. Jeszcze bardziej i bardziej wniknąć w Ciebie. Przedstawić stan faktyczny. Być pewną. Być zapewnioną. Być. Bez tych wszystkich kombinacji. Już bez przerwy i na zawsze stać się nieugiętą linią ciągłą... jednością z Tobą. 


wtorek, 12 marca 2013

.

Marnuję sekundy, minuty, dni na bezproduktywne umieranie. Zawieszam wzrok na bieli ściany i umykam w przestrzeń wieczystą, co w Twe imię zabiera częściami duszę. Zostaję porwana w te sekundy śmierci złodziejki, która kapryśnie, bez mojej zgody otępia umysł. Skupiona na swej bezproduktywności już nawet nie wiem jaki dzień, godzina, co zjem, co zjadłam. Tylko tabletki słodko przełykam. I goryczą uczucia się dławię. Barwię życie lekkomyślnością. Błądzę... byle nie popaść w banalność. Absurd.


wtorek, 12 lutego 2013

.

Sponiewierało mnie. Sponiewierało duszę, ciało. Żywą wstęgą przeszyło zmieniając anatomię w anielski byt. Uskrzydliwszy wzniosło w górę cichych westchnień. Przymknęło powieki. Rozpędziło w nicość bezpieczny chłód. Zniekształciło normy uznane... by namalować szczęście błękitnymi mgławicami. Na moment, chwilek parę wzniecić wyobraźni najwstydliwsze zakamarki, by jednym zdaniem rozpędzić wszelakie zamiary. Szkwałem wywrócić okręty z resztkami jeszcze pozytywnych myśli, nowymi skarbami nadziei. Podziękować.


"Niekiedy komety pojawiają się niepostrzeżenie w centrum układu planetarnego i zderzają się z innymi ciałami. Komety okresowe stale tracą materię podczas każdego przelotu w pobliżu gwiazdy, co prowadzi do ich powolnego niszczenia. Kometa, która zanadto zbliży się do gwiazdy lub planety gazowej, może zostać rozerwana na wiele mniejszych ciał, tworzących formację obiektów mknących z ogromną prędkością. Na swoim torze komety pozostawiają drobiny materii."


wtorek, 1 stycznia 2013

tuż po przebudzeniu.


Reakcja na to wszystko, to jedynie kilka splątanych myśli. Wstrząs po przebudzeniu. Niepokój duszy. Przeszywający niepokój. Przepełniający każdą część świata. Niepokój który zdaje się zaprzeczyć wszelkiej logice, zamazać realistyczność. Zniweczyć wątłą stabilność. Zburzyć delikatne fasady ostatków równowagi. Przymykam wtedy powieki. Ściągam słuchawki. Staram się odnaleźć spokój w powietrzu zaciąganym w najdalsze zakątki ciała.  Wyłączyć te kołatania duszy. Przyciągnąć do ziemi. Wytłumaczyć, że nic się nie stało. Jak dziecku wmawiać, jak mantrę powtarzać wyuczone reguły już mechanicznie dyktowane przez umysł ogarnięty własnymi prawdami. I ulega. I pęka. I rozumie. I przyswaja te kłamstwa na tacy podawane.



wtorek, 18 grudnia 2012

Wypracowanie. Scharakteryzuj wybraną postać.


 W logicznym porządku, wypadałoby się przedstawić. Tak więc jestem... czy to ważne kim? Może ma to znaczenie, ale kogo w gruncie rzeczy obchodzi? W każdym bądź razie zajmuję się... i tutaj pojawia się problem. W gruncie rzeczy nie mam pojęcia.
 Chyba w tym miejscu powinnam przystąpić do charakteryzacji. Kim jestem?... A, przepraszam, to istotne było wcześniej. Paść miało pytanie "jaka jestem?", ale... czy to ważne? W sumie może i ma wpływ, no cóż... nie wiem, jaka jestem? Chyba skrajna, to znaczy skrajnie nie wiem... Co myślę? Nie wiem. Coś tam myślę... ile? po co?... Nie jestem pewna.
 Wydaje mi się, że czas na wnioski. Wnioskuję, że jestem o-sobą. 




poniedziałek, 29 października 2012

.

Zasady. Obowiązują wszystkich, bez względu na rasę, poglądy, płeć czy wiek. Zasady. Wprowadzone przez ludzi. Zasady, te tutaj. Stworzone by wynaturzyć wszystko co możliwe, by zgnieść, zbesztać. Zasady. By mieć pełną kontrolę. Zasady. Tak długo, aż przestaniemy zastanawiać się dlaczego. Zasady. Zasady. Zasady.


...Chcę tylko czuć wiatr w skrzydłach.



http://www.youtube.com/watch?v=5xnUmJRVJlE