Reakcja na to wszystko, to
jedynie kilka splątanych myśli. Wstrząs po przebudzeniu. Niepokój duszy.
Przeszywający niepokój. Przepełniający każdą część świata. Niepokój który zdaje
się zaprzeczyć wszelkiej logice, zamazać realistyczność. Zniweczyć wątłą
stabilność. Zburzyć delikatne fasady ostatków równowagi. Przymykam wtedy
powieki. Ściągam słuchawki. Staram się odnaleźć spokój w powietrzu zaciąganym w
najdalsze zakątki ciała. Wyłączyć te
kołatania duszy. Przyciągnąć do ziemi. Wytłumaczyć, że nic się nie stało. Jak
dziecku wmawiać, jak mantrę powtarzać wyuczone reguły już mechanicznie dyktowane przez umysł ogarnięty własnymi prawdami. I ulega. I pęka. I rozumie. I przyswaja te kłamstwa na tacy podawane.