wtorek, 1 stycznia 2013

tuż po przebudzeniu.


Reakcja na to wszystko, to jedynie kilka splątanych myśli. Wstrząs po przebudzeniu. Niepokój duszy. Przeszywający niepokój. Przepełniający każdą część świata. Niepokój który zdaje się zaprzeczyć wszelkiej logice, zamazać realistyczność. Zniweczyć wątłą stabilność. Zburzyć delikatne fasady ostatków równowagi. Przymykam wtedy powieki. Ściągam słuchawki. Staram się odnaleźć spokój w powietrzu zaciąganym w najdalsze zakątki ciała.  Wyłączyć te kołatania duszy. Przyciągnąć do ziemi. Wytłumaczyć, że nic się nie stało. Jak dziecku wmawiać, jak mantrę powtarzać wyuczone reguły już mechanicznie dyktowane przez umysł ogarnięty własnymi prawdami. I ulega. I pęka. I rozumie. I przyswaja te kłamstwa na tacy podawane.