wtorek, 12 marca 2013

.

Marnuję sekundy, minuty, dni na bezproduktywne umieranie. Zawieszam wzrok na bieli ściany i umykam w przestrzeń wieczystą, co w Twe imię zabiera częściami duszę. Zostaję porwana w te sekundy śmierci złodziejki, która kapryśnie, bez mojej zgody otępia umysł. Skupiona na swej bezproduktywności już nawet nie wiem jaki dzień, godzina, co zjem, co zjadłam. Tylko tabletki słodko przełykam. I goryczą uczucia się dławię. Barwię życie lekkomyślnością. Błądzę... byle nie popaść w banalność. Absurd.