wtorek, 18 grudnia 2012

Wypracowanie. Scharakteryzuj wybraną postać.


 W logicznym porządku, wypadałoby się przedstawić. Tak więc jestem... czy to ważne kim? Może ma to znaczenie, ale kogo w gruncie rzeczy obchodzi? W każdym bądź razie zajmuję się... i tutaj pojawia się problem. W gruncie rzeczy nie mam pojęcia.
 Chyba w tym miejscu powinnam przystąpić do charakteryzacji. Kim jestem?... A, przepraszam, to istotne było wcześniej. Paść miało pytanie "jaka jestem?", ale... czy to ważne? W sumie może i ma wpływ, no cóż... nie wiem, jaka jestem? Chyba skrajna, to znaczy skrajnie nie wiem... Co myślę? Nie wiem. Coś tam myślę... ile? po co?... Nie jestem pewna.
 Wydaje mi się, że czas na wnioski. Wnioskuję, że jestem o-sobą. 




poniedziałek, 29 października 2012

.

Zasady. Obowiązują wszystkich, bez względu na rasę, poglądy, płeć czy wiek. Zasady. Wprowadzone przez ludzi. Zasady, te tutaj. Stworzone by wynaturzyć wszystko co możliwe, by zgnieść, zbesztać. Zasady. By mieć pełną kontrolę. Zasady. Tak długo, aż przestaniemy zastanawiać się dlaczego. Zasady. Zasady. Zasady.


...Chcę tylko czuć wiatr w skrzydłach.



http://www.youtube.com/watch?v=5xnUmJRVJlE

środa, 17 października 2012

.

Słowa, słowa, słowa. Zdania... Zlepek liter, kilka sylab. Ścierwo nic nieznaczących dźwięków. Stąpam pomiędzy wyrazami, manewruję między głoskami. 





piątek, 7 września 2012

lost in translation

Stąpam cicho, by nie zbudzić myśli wątpliwych. Ukradkiem spoglądam znad powiek spuszczonych. Do aluzji subtelnych usta dopuszczam. Delikatnie duszę sprzedaję. Z bezpiecznej odległości zmysły karmię. Ukrywam rzeczywistość. Realność czaruję, za zasłoną ukrywam. Tak by pozory stworzyła, ta sieć cienka, tkana tabu przeklętym. 



środa, 29 sierpnia 2012

13 z 21 dni

Czekać. Człowiek zawsze czeka. Ja. Ja zawsze czekałam. Jako dziecko- na powrót rodziców, ciepłe dni. Z czasem priorytety zaczęły się zmieniać. Niedawno jeszcze wyczekałam zniecierpliwiona na sms, na spotkanie, na szepty przedzierające biwakową nocną ciszę. Z wytężonymi zmysłami oczekiwałam przyjazdu autobusu. Całe moje życie składa się na małe puzzle z czekania. Czekania i nadziei. Czekania i układania planu, co do tego na, co czekam. Doczekiwania się i w doczekanej sytuacji kolejnego czekania, smutniejszego, ale wciąż czekania. Z doczekania czekałam na kolejne doczekanie. I tak doczekiwałam. Doczekiwałam tak ostatnie kilka miesięcy, ostatni kwartał doczekiwałam, aż zdecydowano, że doczekiwać już nie mam czego. Nie mam już kogo doczekiwać. I w swoim doczekiwaniu się zastałam. Nie mając na co czekać, ni doczekiwać- czekałam. Czekałam, aż będę miała na co czekać. I doczekałam się czekania na czekanie, które nie doczeknie się.








sobota, 18 sierpnia 2012

brulion z 11.08.2012

Poprzez melodyjny stukot deszczu przebijają się supełki myśli. Szarym korowodem wypełzają z głowy i oplatają najciemniejsze zakamarki pokoju. Wzlatują do sufitu i niczym samoloty na pokazie lotniczym zataczają piruety przed moim nosem. Pragną pokazać jak bardzo jestem od nich zależna. Jak bardzo nie mam nań wpływu. Przemykają, wyślizgują się z dłoni którymi usilnie staram się złapać by zgnieść je, spopielić, wyrzucić do kosza. Daremnie.
 
Niepokój wzrasta we mnie z każdym momentem, gdy nie ma przy mnie mojej ostoi. Oazy spokoju. Mojego akumulatora. Bezpiecznego zakątka. Tak ciężko ustać, gdy nie posiada się pod stopami stabilnego podłoża. Raczkuję z lękiem. Mimo okularów jak ślepiec wyciągam dłonie, a i tak wciąż obijam się o przedmioty. W swej zaradności, wciąż jestem tak bardzo nieporadna... bez Ciebie.

Wciąż rozpatruję w głowie siłę Twojej szczerości. Przepuszczam Cię przez dozownik z rozsądku. Odparowuję komplementy, odsączam substancje emocjonalne. Krystalizuję Cię i oglądam pod szkłem powiększającym. Tak bardzo pragnę "zanurzyć się w strumieniu Twojej świadomości". Zaufanie, a rozsądek. Nie mam pojęcia gdzie leży granica. Niebywale ciężko ją odnaleźć.

Wiesz, Kochanie. Obawiam się o nas. Obawiam się, po prostu się obawiam. Wybacz mi moją głupotę. Wybacz mi moje zwątpienia. Jednak, tak bardzo boję się ran kłutych. Boję.

Bądź mi ostoją, bądź mi bezpieczeństwem, bądź mi, bądź.


 

czwartek, 2 sierpnia 2012

.

Zlepek słów, osób, myśli, miejsc- człowiek.

Nie chcę tutaj być. To nie moje miejsce. Ja, moje kruche ja sklejone z jeziora, morza, gór. Tak niesłychanie tęskni do korzeni. Nie potrafię już wracać do domu... może byłoby łatwiej, gdybym wiedziała gdzie to jest?


http://www.youtube.com/watch?v=mGxCfIpWmEA&feature=player_embedded
soup.io

niedziela, 8 lipca 2012

.

Przez osobliwe obłoki wypuszczane z ust przebija się obraz wakacyjnej wolności. Spowity wieczorną mgłą spokojny wieczór. Światła ulicznych lamp tworzą łunę za wiecznymi trawami. Wyładowania elektryczne w swoisty sposób oddają magię chwili. Chwili na pozór zwyczajnej, a w swej prostocie niezwyk

Odebrało mi słowa, litery, myśli. Zostałam pozbawiona tej drobinki czegoś co pozwalało na chwilę, moment oderwania się od rzeczywistości. Może to dlatego, że przestałam rozgraniczać to, co jest jawą, a co wyobraźnią. Posiadam szczęście wypisane na twarzy i obłoki wokół głowy. Znów stokroć mocniej czuję pod stopami rosę, burza jest czymś więcej niż nagłym światłem przecinającym niebo, muzyka wnika głębiej niż do umysłu, a emocje są na wskroś przeze mnie odbierane. Najzabawniejsze ze wszystkiego jest to, że świat który został ponownie przewrócony o całe 180 stopni- stoi właśnie na nogach. 

Potrafię oddawać się światu, swojej pasji, temu co kocham w całości, jednak nie mogę oddać niektórych pierwiastków. To coś, co składa się na mnie. Chwilowe odrealnienia, naginanie zasad, poniesienie chwili. Zaniknęłabym bez tego jak zanikam zimą.





sobota, 9 czerwca 2012

czas

Czas, czas jest niesłychanie względny. Przelatuje, dzień za dniem. Tydzień za tygodnie. 7 dni to zwykłe 168 godzin, jednak gdy w grę wchodzą emocje... ten krótki okres staje się kosmiczną odległością. Odległością która z każdym momentem pochłania fragment pamięci. Która bezczelnie zabiera ostatnie wspomnienie dotyku, zapachu. To zaledwie kilka chwil obracających się w majaczącą ostatkami mgłę. Mozaikę z gestów, emocji. Żałuję, że za pomocą słów nie potrafię powstrzymać nieuniknionego pozbawienia się tej delikatnej śmietanki spotkań. Z pewnością, wtedy te srebrne, niebieskie, czarne, zielone, emocjonalnie kolorowe literki stałyby się enklawą dla tęskniących dusz. 


poniedziałek, 21 maja 2012

dzwoneczki...

Dzwoneczki w uszach delikatne jak konwalie. Symfonią tworzą mozaikę z chwil nie do końca uczesanych. Nieład z pewnością nadaje magii chwilom na pozór zwyczajnym. Jednak kto odnajdzie słowa by opisać idealność? Szczery uśmiech jest zbyt...






środa, 9 maja 2012

wonderful world.

Coś się zrodziło. Jakby odnowił się ten gram energii wewnątrz. Na powrót potrafię się uśmiechać, mknąć w miejsca gdzie niesie mnie wiatr. Podziwiać każdy promień słońca. Wdychać zieleń i obserwować skrzenia piękna, dostrzegalne wszędzie. Nie pytam co przyniesie dziś, bo po co wiedzieć? Każdy element jest zagadką, którą chcę poznać... jednak wszystko w swoim czasie; byle najprędzej. Życie to najpiękniejsza forma istnienia, wystarczy odpowiednio nim kierować. Te kontrasty... świata jaki był dla mnie [przeze mnie odbierany], a jest dziś- pomagają tylko pojąć, że nie muszę rozumieć. Wystarczy świadomość niepowtarzalności. 
Poznaję świat uczuciami. Tak go maluję i spisuję. 



sobota, 28 kwietnia 2012

pasja.

Nie zrozumie się, co oznacza usiąść przy ognisku śpiewając i grając na gitarze, dopóki człowiek nie pozna tego smaku. Nie można wyrazić słowami momentu gdy w blasku płomieni majaczą ci przyjazne twarze; gdy piosenka właśnie wznosi się ku górze. Jeżeli nigdy nie zasmakowałeś prawdziwie magicznego ogniska, nie pojmiesz- jak to jest, kiedy poczujesz zapach palonego drewna. Kiedy do głowy powracają ci wszelakie wspomnienia powiązane. Podtrzymywanie ognia przy namiocie, rozgwieżdżone noce, żółte poranki, zielone dni i pochmurne popołudnia. Zbyt znam magię, zbyt kocham to, co robię, zbyt mocno wyznaczyłam sobie ideały, aby przeszkadzały mi krzywe spojrzenia ludzi, którzy przenigdy nie pojmą czym jest hufiec, szczep, a tym bardziej drużyna. Uśmiech, radość, wspomnienia i prawdziwe przyjaźnie.


środa, 11 kwietnia 2012

who cares?

Pośrodku kolorów, w chwili największej radości, uśmiechu... niespodziewanie nastaje czerń. Czerń przenikająca do szpiku. Czerń, która zagradza drogę do przyszłości. Czerń, która zabiera wszelki punkt widzenia, przesłania wzrok. Czerń, która osuwa grunt spod stóp. Nieograniczone poczucie braku czegokolwiek. Na ten moment zapominasz nazwy przedmiotów, uczuć, myśli. Nastaje silny ból w okolicach głowy. Nacisk na oczy powodujący nieuzasadniony potok łez. Przez tą chwilę nie istnieje nic poza poczuciem bezgranicznego bezsensu, pustki. Z powiek, zaciskających się z całych sił, opada ostatni pyłek pogody. Bezradność maluje panikę. Utrata kontroli.


niedziela, 8 kwietnia 2012

piątek, 6 kwietnia 2012

decode me, please.

Nagle uświadamiasz sobie, że wszystko co było, nie powróci. A, każdy nawet odegrany w ten sam sposób co wcześniej moment, nie będzie tym samym. Tęsknisz za osobami które nie przybędą z powrotem, kochasz tych których nie powinieneś. Uśmiechasz się gdy płaczesz, a smucisz gdy tak naprawdę jesteś radosny. Twierdzisz, że znasz samego siebie i wymagasz by inni wiedzieli jakim jesteś w rzeczywistości nie wiedząc o sobie nic. 

niedziela, 11 marca 2012

dear nature, you are my inspiration.

Chcę wakacji, biegania boso po łące, leżenia z wystawioną twarzą do słońca
i taplania nóg w stawie. 


uszyta ze słów
zapięta na guzik
tęsknota - przywarła ciasno
i teraz sprawdzam
pory dnia
odwracam rano
żeby zajrzeć w twoje oczy otwarte
dzień dobry mówię oczom
pochylona nad snem co odchodzi
końcem palców dotykam powiek
odpędzam sen